Kilka
kilometrów na północ od Amsterdamu trafiliśmy do skansenu Zaanse
Schans. Wprawdzie wstęp jest bezpłatny, ale dość drogi jest parking.
Już przy wejściu widać było, że to nie jest skansen jakie oglądaliśmy
do tej pory w innych krajach.
Furtka
przez którą się wchodzi do środka okupowana była przez dwóch mężczyzn
z których jeden zatrzymywał wchodzących, a drugi w tym czasie robił im
zdjęcia. Przy wychodzeniu ze skansenu sfotografowane osoby mogły kupić
gotowe zdjęcie. Trochę dziwny sposób na zarabianie na turystach z których
wielu nie życzyło sobie aby robiono im zdjęcia. Na szczęście
zorganizowanych wycieczek na których skupiał się fotograf było tak dużo,
że nam udało się uniknąć przymusowego pozowania do zdjęcia.
W
pierwszych zabudowaniach znajdują się liczne sklepy z pamiątkami -
kolejny przejaw komercji. Na szczęście dalej było już troszkę lepiej
i przyjemniej. Na początek wiatraki, trochę inne niż te w Kinderdijk,
ponieważ pokazano ich przemysłowe zastosowanie. Oglądamy zabudowania
typowe dla Holandii oraz wplecione w krajobraz kanały wodne, które
podobnie jak na terenie całego kraju przecinają skansen w różnych
kierunkach.
Na
koniec oglądamy wytwórnię żółtych serów oraz poznajemy proces
produkcji drewnianych butów. Zarówno różne gatunki serów jak i
drewniane buty w różnych kolorach i rozmiarach można nabyć na miejscu.
Zaanse Schans nie jest typowym skansenem ale mimo wszystko na małej
powierzchni bardzo ładnie wkomponowano zabudowania typowe dla Holandii.
<<<
Wstecz
|