Dotarcie
do Zamku Grodno wymaga udania się do Zagórza Śląskiego. Tutaj już łatwo
odnaleźć drogę dzięki licznym drogowskazom. Piętnastominutowy spacer
prowadzi nas zalesionym zboczem Góry Chojna do bram Zamku Grodno. Przekraczamy
pięknie zdobiony budynek bramny i nieco zdezorientowani szukamy kasy
biletowej. Wychodzi nam naprzeciw młody człowiek, który upewnia się
czy chcemy wejść na zamek. Kupujemy bilety i ruszamy ku nowej
przygodzie. Przechodzimy obok Lipy Sądowej liczącej około trzystu lat,
która pamięta czasy sądów nad poddanymi. Po kilku kolejnych krokach
podchodzimy do drewnianych dybów i robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Przed
wejściem w przedbramie zachwycamy się widokiem zamkowej wieży widocznej
po prawej stronie. Przekraczamy bramę zwieńczoną renesansowym portalem
i udajemy się do górnej części Zamku Grodno. W pierwszym pomieszczeniu
oglądamy krzyże pokutne stawiane przez zabójcę na miejscu zbrodni,
oraz kamienne tablice. Szczególną uwagę zwracamy na loch głodowy w którym
pozostały kości po uwięzionej osobie. Na umieszczonej obok tablicy
czytamy legendę
o Księżniczce Małgorzacie: W
dawnych czasach władca tych ziem miał córkę młodą i piękną. Małgorzta,
bo takie było jej imię, osiągnęła już wiek, w którym młoda panna
jest gotowa przejąć obowiązki żony i matki. Życzeniem ojca było, aby
córka wyszła za mąż, za równego sobie majątkiem i urodzeniem
rycerza. Wielu ochotników starało się o rękę Księżniczki, lecz żaden
z nich nie spełniał wymogów Księcia. Upływały miesiące. Ojciec
nadal nie potrafił znaleźć odpowiedniego kandydata, córka natomiast
pogrążała się w smutku. Aż
pewnego razu, na Zamek Grodno przybył młodzieniec. Poddany próbą Księcia
wykazał się odwagą, uczciwością i szlachetnością. Posiadał również
dobre urodzenie, choć był biednym człowiekiem. Ubóstwo to bardzo
zasmuciło Księcia, który był zdania, iż szlachectwo winno iść w
parze z bogactwem. Choć młodzi zapłonęli do siebie wielką miłością,
ojciec nie wyraził zgody na małżeństwo. Wielka była ich rozpacz, lecz
dobrze wiedzieli, że wola ojca pozostanie świętą. W
tym samym czasie do Grodna przyjeżdża właściciel sąsiedniego zamku,
człowiek bogaty, jednakże już w wieku podeszłym. Dostojny gość
przybył, aby prosić o rękę Małgorzaty i Książę nie odmówił mu
tego zaszczytu. Wyznaczono termin ślubu i rozpoczęto przygotowania do
jakże ważnej ceremonii. Nie
opodal Zamku odkrywa swe oblicze wysoka i groźna skała, zwana Kruczą.
Tam też, wraz ze swoim przyszłym mężem udaje się na spacer Małgorzata.
Podczas wspinaczki dziewczyna umyślnie potyka się i tracąc równowagę
próbuje znaleźć oparcie w swoim towarzyszu. Chwyciwszy go rękoma, pociąga
starca w przepaść przywierając jednocześnie do skały, aby nie
podzielic losu własnej ofiary. Ojciec
stojąc na wieży zamkowej obserwuje całe zajście. nakazuje pojmać Księżniczkę
i skazuje ją na śmierć w lochu głodowym... Po
tym niezbyt szczęśliwym zakończeniu uważniej patrzymy pod nogi i czym
prędzej przechodzimy dalej. Wychodzimy na górny dziedziniec zamku. Pośród
wysokich i niekompletnych już murów znalazło się miejsce na studnię i
oczywiście na legendę o jej powstaniu. W
dawnych odległych czasach średniowiecznych pan tego zamku stoczył bitwę,
którą wygrał. Wedle średniowiecznych prawideł wojennych zwycięzca
zabierał z placu boju wszystko co należało do pokonanego. Pewnego
słonecznego dnia jeden z jeńców wojennych, a pochodził z Turcji, zwrócił
się z prośbą do pana zamku: - Panie czy ja, jako twój uniżony sługa
i jeniec mogę liczuć, że otrzymam wolność, aby wrócić do swojej
ojczyzny? Po
dłuższym zastanowieniu się pan zamku odparł: - O tak! Wolność
uzyskasz wtedy, gdy na dziedzińcu zamku wykopiesz studnię, w której będzie
woda. Zapewniam ciebie, że słowa dotrzymam. Oprócz wolności dostaniesz
pieniądze i konia na podróż do ojczyzny. Turek
skłonił się panu dziękując za obietnicę, którą otrzymał. Ochoczo
i żwawo zabrał się do kopania studni. Przerażenie ogarnęło Turka,
gdy pod kilkudziesięciocentymetrową warstwą ziemi ukazała się twarda
i lita skała. Marzenia szybkiego powrotu do ojczyzny oddalały się.
Pozostała tylko wiara w swoje siły. Przystąpił zatem do kucia skały
ostrymi narzędziami. Praca była bardzo trudna i ciężka. Woda pokazała
się na dnie studni po dwudziestu latach mozolnej pracy. Uszczęśliwiony
Turek zawiadomił pana, że oto w studni jest długo oczekiwana woda. Pan
zamku zgodnie z obietnicą dał Turkowi wolność, pieniądze i konia aby
mógł wrócić do swojej ojczyzny. Dzisiaj
studnia pełni rolę "studni życzeń" do której wrzuca się
pieniądze na następującej zasadzie: 1. Należy wybrać życzenie. 2.
Stanąć tyłem do studni. 3. Na wyprostowaną prawą dłoń położyć
pieniądz. 4. Rzucić prawą ręką monetę przez lewe ramię. 5. O ile
moneta wpadnie do wody życzenie się spełni. I
my złożyliśmy życzenia w wodach głębokiej studni. Udało nam się
zgodnie z instrukcją wrzucić monety, co w brew pozorom nie jest takie
proste ponieważ studnia przykryta jest kratą, która utrudnia wrzucanie
monet. Wracamy w mury zamku, gdzie oglądamy salę przyozdobioną orężem
rycerskim. Schodami udajemy się na wyższe piętro, gdzie oglądamy
kolejne komnaty. We
wschodnim skrzydle zamku górnego natrafiamy na wystawę sztuki oblężniczej
w średniowieczu. Na kilkunastu modelach zaprezentowano budowę maszyn oblężniczych
i artylerii bezprochowej. Najciekawsze zostało oczywiście na koniec. Nie
ma bowiem nic przyjemniejszego niż wchodzenie na zamkową wieżę. Pomimo
silnego wiatru wyjście na taras widokowy wieży było otwarte. W pięknym
słońcu przyjemnie było oglądać z góry okolicę oraz sam zamek.
Dopiero z góry widać jak duża to budowla. Szczególną uwagę przyciągają
wody Jeziora Bystrzyckiego, które wciska się pomiędzy okoliczne
wzniesienia. Po
wyjściu z zamku górnego spacerujemy jeszcze po dolnym dziedzińcu i
wyobrażamy sobie tak przed setkami lat mogło wyglądać to miejsce.
Szkoda, że tylko mury pozostały z tamtych czasów. Do wyjścia
odprowadza nas koza, która jak się okazało jest mieszkańcem tego
grodu. Wracamy
do samochodu, ale to nie koniec naszej wycieczki. Jedziemy nad Jezioro
Bystrzyckie. Zatrzymujemy się przy kładce prowadzącej na drugi brzeg.
Nawet bez pomocy silnie wiejącego wiatru idzie się po tej kładce
chwiejnym krokiem, a co dopiero w taki wietrzny dzień. Widoki są przepiękne,
a tafla jeziora z okolicznymi lasami przywodzą nam na myśl Kanadę z jej
dziką i piękną naturą. Na
koniec zostawiliśmy sobie spacer po zaporze wodnej na Jeziorze
Bystrzyckim. To dzięki tej budowli utworzono jezioro u podnóża Zamku
Grodno. Zamek miał być naszą jedyną atrakcją tej wycieczki, ale mogliśmy
zobaczyć zarówno zamek, jak i jezioro oraz zaporę.
|