USA

Raport 3

 

Data
31.03 - 28.04.2001

 

 

USA

 

 

 

Napisz do mnie
arek@adamski.pl

 

 

Tekst: Michał Paszkowski

Nowy Jork 04.04.2001

Czas leci. Manhattan stał się dla nas kolejną swojską "wioską", w której znamy każdy zakątek. Dziś w nocy jedziemy już do Waszyngtonu. Potem zgodnie z planem do krainy aligatorów.

Financial District

Jest 8.50. Michał i Asia w drodze do pracy podrzucają nas na Dolny Manhattan - dzielnicę finansowa. Idziemy na WALL STREET. Giełda nowojorska dla kogoś, kto fascynuje się tą tematyką jest jakby Mekką. Mimo że w tej części miasta byliśmy po raz pierwszy, to bez żadnejPomnik byka na Wall Street mapy i przewodnika odnalazłem słynny budynek giełdy. Było jeszcze przed otwarciem sesji, więc mnóstwo brokerów w niebieskich fartuchach kręciło się na ulicy przed wejściem, paląc papierosy i rozmawiając. Za piętnaście minut cały świat finansowy zacznie się wpatrywać w monitory przekazujące notowania z miejsca, w którym stoimy, niczym orkiestra w swojego dyrygenta. Kilka minut potem znajdujemy się wewnątrz obserwując z góry parkiet. Rozlega się dźwięk dzwonka i na wszystkich możliwych ekranach zaczynają płynąć tysiące cyferek. Nikt nie biega, nikt nie macha rękoma. Kilkuset facetów w kolorowych mundurkach stoi i zapamiętale zapisuje cos w swoich notesikach. Wygląda to raczej jak konkurs wypisywania mandatów, przy czym po wypisaniu jednego należy jak najszybciej rzucić go pod siebie i zacząć pisać nowy...
Ta część Manhattanu jest nowsza i gęściej zabudowana niż środkowa część wyspy, ma swoją atmosferę, a tłum pędzi jeszcze szybciej przed siebie.

Inwazja wiewiórek

Przedwiośnie w Central ParkuNareszcie słońce. Wylądowaliśmy więc w Central Parku, aby powylegiwać się na ławkach. Gdziekolwiek się nie spojrzy widać szperające w leżących liściach szare, amerykańskie wiewiórki. Niewiele trzeba mi było, żeby zamienić się w cztero-letniego chłopca. Pokusa pościgania się z amerykańskimi wiewiórkami była tak duża, że po kilku minutach ku zdumieniu Arka biegałem po Central Parku ganiając wiewiórki... cóż..

 

Tekst: ArekAdamski

Odgłosy miasta

Ulice Nowego Jorku wypełnia hałas poruszających się samochodów. Z każdej strony dobiegają odgłosy klaksonów, zagłuszane co jakiś czas przez syreny karetek, straży pożarnej lub policji. Najlepszym miejscem na ucieczkę przed hałasem pędzącego miasta jest zielona oaza CentralLodowisko w Central Parku Parku. Sami słyszeliśmy jak niektórzy turyści z Polski zwą to piękne miejsce lasem. Wracamy na zatłoczone chodniki i po chwili schodzimy w podziemia miasta - na stację metra. Zaskakuje nas, że w wagonach metra poza godzinami szczytu jest dziwnie cicho. Nikt nie zwraca uwagi na pozostałych pasażerów - to sposób na unikniecie zaczepki. Po kilku dniach spędzonych w Nowym Jorku zaczynamy przypominać jego mieszkańców. Przez przejścia dla pieszych przechodzimy na czerwonym świetle - razem z pędzącym tłumem przeciskamy się pomiędzy samochodami. Byle szybciej i łatwiej.

 

<<< Wstecz                                                                                                            Dalej >>>