USA

Raport 15

 

Data
31.03 - 28.04.2001

 

 

USA

 

 

 

Napisz do mnie
arek@adamski.pl

 

 

Tekst: Arek Adamski

Los Angeles 22-23.04.2001

Miasto Aniołów to nie tylko Hollywood, w którym się zatrzymaliśmy. Rozlegle i znacznie oddalone od siebie dzielnice trudno jest zwiedzać na piechotę. Wypożyczenie roweru kosztuje fortunę, a samochodem można się zgubić w gąszczu krzyżujących się ulic i autostrad. Pozostają więc autobusy miejskie - o ile uda się takowy zatrzymać.

Venice Beach i Santa Monica

Mieszkamy w hostelu, który oprócz darmowych śniadań zapewnia raz dziennie podwiezienie na plażę w Venice. Wrócić trzeba na własną rękę. Pojechaliśmy więc busem na plażę, aby stanąć po drugiej stronie kontynentu i zmierzyć się z drugim oceanem w czasie naszej wyprawy. Ocean Spokojny był może i spokojny, ale pogoda nie zachęcała do kąpieli. Było wietrznie i chłodno. Szerokie plaże święciły pustkami, za to deptak nad Pacyfikiem tętnił życiem. Przyzwyczailiśmy się już do występów ulicznych artystów w podobnych miejscach, ale tym razem niektórzy wykonawcy zaskoczyli nas swoja pomysłowością. Dużo szumu robiła kobieta "chodząca" poPlaża w Santa Monica kawałkach potłuczonego szkła, tyle że wbrew oczekiwaniom publiki w nieskończoność odsuwała główny punkt programu. Zupełnie spokojną pozę przyjął za to Indianin mierzący włócznią do celu. Były kolorowe papugi i duże jaszczurki w okularach, a nawet wąż boa wyprowadzony na spacer.

Idąc cały czas plażą doszliśmy do dzielnicy Santa Monica. Kilkanaście metrów powyżej poziomu oceanu, na pewnego rodzaju klifie znajduje się park pełen różnokolorowych kwiatów, palm i zielonych trawników między alejkami. To idealne miejsce na popołudniową drzemkę na trawniku oraz doskonały punkt widokowy na ocean. Tuż obok znajdują się ulice, przy których stoją zadbane domy otoczone zielenią. Na taki obrazek Los Angeles czekałem.

Anioły z Los Angeles

Dzielnica finansowa to zaledwie kilka ulic i przecznic. Wieżowce należą w większości do banków i choć nie są zbyt wysokie, to prezentują się okazale, a ich otoczenie zostało doskonale zagospodarowane. Wszystko jest ze sobą powiązane i przyjemnie jest chodzić po tym labiryncie składającym się z kładek nad ulicami i z placów z fontannami. Trzeba tylko uważać, żeby nie Venice Beach przekroczyć tej uroczej krainy, bo można się szybko rozczarować kontrastem pobliskich ulic. Już po wyglądzie chodników można zauważyć, w której części jest ciekawiej i przyjemniej.

W różnych miejscach centrum (zazwyczaj przy skwerach) znajdują się rzeźby przedstawiające anioły. Każdy, nieduży monument wykonany jest w innym stylu, ale wszystkie są tej samej wysokości i wszystkie mają skrzydła. Po raz drugi usłyszeliśmy o aniołach, gdy wyjeżdżając z Los Angeles kierowca autobusu wygłosił krótką mowę i przypomniał nam, że opuszczamy miasto Aniołów. Nadszedł czas na ostatni etap naszej wyprawy. Jedziemy do San Francisco poszukać mostu Golden Gate i ... truskawek.

 

<<< Wstecz                                                                                                            Dalej >>>



Google
 
Web www.adamski.pl