USA

Raport 10

 

Data
31.03 - 27.04.2001

 

 

USA

 

 

 

Napisz do mnie
arek@adamski.pl

 

 

Tekst: Arek Adamski

Tucson 14-15.04.2001

Po zwiedzaniu dużych miast przyszedł czas na zmianę w "menu" naszej wyprawy. Dotarliśmy do Arizony, gdzie przywitał nas pustynny klimat i kaktusy. Zatrzymaliśmy się w mieście Tuscon, które przez 360 dni w roku ma słoneczną pogodę. Dla nas też świeciło słońce.

W drodze do Arizony

Opuszczając Teksas nawet nie przypuszczaliśmy, że coś nowego może nas spotkać w trakcie nocnych przejazdów autobusami. W środku nocy, na autostradzie patrol urzędników emigracyjnych zatrzymał nasz autobus. Dokładnie sprawdzano paszporty. Okazało się, że jednemu z pasażerów brakowało odpowiednich dokumentów. To młody Meksykanin, którego poznaliśmy jeszcze w Dallas. Nie znał angielskiego, wiec trudno się nam "rozmawiało", alePark Narodowy Saguaro zrozumiał z jakiego kraju jesteśmy. Sam wcześniej przekonywał nas, że nie podoba mu się w USA. Może dlatego z uśmiechem na twarzy opuścił autobus w towarzystwie umundurowanego urzędnika. Chłopak nie miał ze sobą bagażu - pewnie i tak wracał do domu, rozczarowany Ameryką.

Nad ranem przejeżdżaliśmy przez El Paso, które widoczne było z daleka, rozświetlone niezliczonymi światłami. Stąd już blisko do Meksyku. Na dworcu autobusowym większość pracowników stanowią Meksykanie, a wszystkie informacje podawane są w dwóch językach: angielskim i hiszpańskim. Nawet kierowcy autobusów znają hiszpański. Przejeżdżając przez krótki odcinek Nowego Meksyku docieramy do Arizony.

Hostelowe życie

Tak jak i w innych miastach, tak i w Tuscon zatrzymaliśmy się na noc w hostelu. Nocleg w 6- lub 8-osobowych pokojach ma swoją zaletę (niska cena), ale i wadę (towarzystwo innych osób). Na ogół w hostelach panuje rodzinna atmosfera i jest w nich spokojnie i miło. Ciekawym "zjawiskiem" Tucson są osoby, które przez długi czas mieszkają w hostelach, zamiast w wynajętych mieszkaniach. Tanie zakwaterowanie i pewne dodatki, które i nas spotkały (darmowe śniadanie lub kolacja), sprawiają, że takie osoby czują się jak u siebie w domu. Zamiast zmieniających się gości z całego świata, hostel posiada kilku stałych rezydentów.

Gdzie jak gdzie, ale w Tuscon nie spodziewaliśmy się spotkać Polaków. Tymczasem właśnie jedną ze stałych mieszkanek hostelu jest starsza kobieta pochodząca z Polski. Przyjechała do Tuscon ze względu na suchy klimat, który dobrze wpływa na jej zdrowie, a mieszka w hostelu, bo tak jest najtaniej. Płaci tak jak pozostali goście 16$ za dzień, ale ma mały pokoik tylko dla siebie.

Rowerowy maraton z kaktusami

Po wschodniej i zachodniej części miasta znajduje się podzielony na dwie części Park Narodowy Saguaro. Wypożyczyliśmy rowery i przejeżdżając niemal przez całe miasto dotarliśmy do wschodniej części parku. Pokonaliśmy kilkunastokilometrową trasę prowadzącą przez park, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć kwitnące kaktusy i inne pustynne rośliny. Najbardziej podobały nam się wysokie kaktusy, które w niektórych miejscach występowały tak licznie, że tworzyłyRowerowa wycieczka po pustyni swoisty las. Pomimo upału z przyjemnością zmagaliśmy się z rowerami w pagórkowatym terenie. Dobrze, że szlak jest jednokierunkowy, bo zjeżdżając ze wzniesień pędziliśmy jakby cała droga była nasza.

Fantastyczne widoki, różnorodna roślinność oraz małe zwierzątka były nagrodą za całodniową wycieczkę rowerową, podczas której przejechaliśmy około 70 km górskimi rowerami o nie najlepszej jakości.

To był przedsmak przygody z naturą, bowiem ruszamy na północ do miasta Flagstaff, z którego dostaniemy się do Wielkiego Kanionu.

 

<<< Wstecz                                                                                                            Dalej >>>



Google
 
Web www.adamski.pl